czwartek, 29 listopada 2012

Toksycznosć Rodzicielska;(

               Toksyczni rodzice

Wydawać by się mogło, że w pełnej rodzinie, mieszkającej w dobrych warunkach, niedotkniętej alkoholizmem, bezrobociem czy ciężką chorobą nie ma podstaw do mówienia o nieszczęśliwym dzieciństwie. W mentalności ludzi nadal istnieje stereotyp, iż problemy dotykają tylko rodziny patologiczne lub niepełne. Niestety specjaliści już od dawna wiedzą, że to tylko stereotyp. Coraz częściej w tych tak zwanych dobrych domach brakuje prawdziwej miłości, która daje poczucie ciepła, przyjemności, bezpieczeństwa, stabilności i wewnętrznego spokoju.


Ludzie decydując się na posiadanie potomstwa zapominają, że wiąże się to z obowiązkami wobec istoty pojawiającej się na świecie. Do tych obowiązków należą: zaspokajanie fizycznych potrzeb swoich dzieci, ochrona dzieci przed fizyczną krzywdą, zaspokajanie dziecięcej potrzeby miłości, uwagi i przywiązania, ochrona dzieci przed krzywdą uczuciową, troska o ich kościec moralny. Tych pięć obowiązków stanowi podstawę odpowiedzialnego rodzicielstwa. Toksyczni rodzice rzadko, kiedy wychodzą poza pierwszy punkt na powyższej liście.

Dzieci mają te same fundamentalne prawa, co dorośli – mają prawo być traktowane z szacunkiem, wysłuchiwane i kochane, mają prawo do dzieciństwa. Dzieci mają prawo do rozwoju i do wychowania, które wzmocni ich poczucie własnej wartości. Często nawet trudno wyobrazić sobie, co dzieje się z małym człowiekiem, kiedy jego prawa są łamane – kiedy jest ono nadmiernie kontrolowane i nie ma szans decydować o sobie, kiedy jest obrażane, bite albo ignorowane. Dziecko w takiej sytuacji zaczyna myśleć, że zachowanie dorosłych jest normalne, że to ono zrobiło coś złego. Takie dziecko uczy się, że jego opinie są nieistotne, że ono samo jest nieważne, niegodne uwagi i miłości. Dziecko, które nie ma zdrowego poczucia własnej wartości wyrośnie na dorosłego człowieka, który nie będzie umiał ustalić własnych granic i, w efekcie, pozwoli innym naruszać swoje prawa.

Toksyczni rodzice to ciągle temat tabu. Dlaczego? Stwierdzenie, że rodzice mogą popełniać poważne wychowawcze błędy, które mogą okaleczyć osobę na całe życie uderza w naszą wiarę w podstawowa jednostkę społeczną. Takie teorie uderzają w nasze świętości, w nasze religijne wierzenia. Rodziców należy szanować, a w naszej koncepcji szacunku nie mieści się żadna krytyka ich postępków. To sprawia, że wielu ludzi ma problem z powiedzeniem na głos, że czują się pokrzywdzeni przez swoich rodziców.

Należy zrozumieć, że rodzice to tylko ludzie, którzy również popełniają błędy. Wiele nadopiekuńczych matek jest przekonanych, że dobrze robią kontrolując swoje dzieci na każdym kroku. Wielu ojców uważa, że ich synowie nie potrzebują tyle czułości, co ich córki.

Bolesna spuścizna po toksycznych rodzicach jest udziałem wielu ludzi. Przejawia się ona w postaci trudności w układaniu sobie życia z partnerem, w podejmowaniu decyzji i karierze zawodowej, a także w różnych formach depresji. Niektórzy obarczani są brzemieniem wstydu po alkoholizmie w rodzinie, po porzuceniu lub opuszczeniu, znieważeniu fizyczną przemocą. Są także dotknięci zbrodnią kazirodztwa jak i subtelnie uwodzeni w dzieciństwie tak, iż nie zdają sobie sprawy z dokonanego na nich seksualnego nadużycia. Wielu ludzi miało rodziców nadmiernie kontrolujących, zachłannych, nad opiekuńczych, którzy udaremnili rozwinięcie skrzydeł, stanięcie mocno na nogach i afirmację własnego ja.

Rodzice toksyczni to rodzice, których można określić mianem tyranów stosujących różne metody nękania swoich dzieci, może to być niszczenie słowem: przeklinanie, wyzywanie, poniżanie, wyśmiewanie, obelgi, obarczanie winą, wypominanie przeszłości, stwierdzanie, że żałują, że dziecko w ogóle się urodziło. Stanowi to często wynik rywalizacji z własnym dzieckiem. Rodzice toksyczni nie potrafią cieszyć się z sukcesami własnych dzieci, ale ustawicznie starają się być od niego lepsi za wszelką cenę. To rodzice perfekcjoniści niedający dziecku prawa do błędu, stosujący oprócz przemocy werbalnej także przemoc fizyczną, czyli bicie dziecka bez względu na faktyczne przewinienia czy ich brak, tłumaczenie własnych napadów agresji tysiącem problemów, czy ranienie dziecka poprzez nie reagowanie na krzywdy wyrządzane przez drugiego z rodziców, czyli tzw. tyrania pasywna. W rodzinach toksycznych często czułość i miłość przeplatana jest przemocą, co powoduje dezorientację i nieumiejętność rozpoznawania prawdziwych emocji, nienawiść dziecka do samego siebie, obarczanie siebie winą za napady agresji rodzica, zamknięcie się w sobie i obrona rodzinnej tajemnicy.· Rodzice narzucają niekiedy dziecku odpowiedzialność rodzicielską, role w rodzinie stają się nieokreślone, zniekształcone lub odwrócone. Dziecko, które jest zmuszone stać się swoim własnym rodzicem, lub też stać się rodzicem dla własnego rodzica, nie ma, kogo naśladować, od kogo się uczyć i kogo szanować. Jest przeciążone obowiązkami, które normalnie należą do rodziców, czyli zajmuje się domem, opiekuje rodzeństwem, nie może iść na podwórko pobawić się z rówieśnikami, słowem jest okradziony z dzieciństwa. Zdarza się to w wielodzietnych rodzinach, rozbitych, albo gdy ojcowie praktycznie cały dzień pracują, a po powrocie do domu nie mają czasu ani ochoty zająć się dziećmi, domem, całą rodziną. Wielu rodziców jest tak bardzo zajętych samymi sobą, że często zachowują się jak bezradne czy nieodpowiedzialne dzieci, a ich „dorosłe” dzieci czują się zobowiązane do zapewnienia im należytej opieki.

Toksyczny rodzic to także rodzic nadmiernie kontrolujący. Słowo „kontrola” nie musi koniecznie kojarzyć się źle, gdyż dziecko potrzebuje ochrony i przewodnictwa. Jednakże dzieci, które nie są zachęcane do podejmowania działań, dokonywania prób, przeprowadzania badań, do pełnienia funkcji kierowniczych, często czują się bezradne oraz nieprzystosowane. Przesadna kontrola ze strony niespokojnych i bojaźliwych rodziców sprawia, że dzieci same stają się często niespokojne i bojaźliwe, w następstwie powodując to, że trudno im dorosnąć. Dzieci czasami nigdy nie wyrastają z potrzeby nieustannego odwoływania się do rodzicielskiej rady i kontroli, rezultatem tego jest wtrącanie się, manipulowanie a także i dominacja rodziców w dorosłym życiu dzieci.

Kontrola jednak nie musi oznaczać tylko bezpośrednich nacisków, czy jawnej lustracji każdego ruchu dziecka. Może być zakamuflowana przez dobre intencje. Rodzic może kontrolować mówiąc, że robi to tylko dla dobra dziecka, może także uważać, że nacisk to jedyna możliwość by dziecko zrobiło coś naprawdę dobrze. Może wreszcie uciekać się do manipulacji swoim dzieckiem, by to zgodziło się wyręczać rodziców z ich obowiązków, by udowodniło, że potrafi coś zrobić, a tym samym, by poświadczyło, że może coś zrobić dla ukochanego rodzica. Mogą to być niewielkie sprawy jak rezygnacja z wakacji ze względu na prośby rodziców, czy podejmowanie decyzji tak, by nie zrobić im przykrości. · Alkoholizm, także może stać się pretekstem dla toksycznych działań rodziców. Nieustanne zaprzeczanie problemowi alkoholizmu w rodzinie, piastowanie rodzinnej tajemnicy, tak by nie wyszła ona na jaw, bezustanna i bezpodstawna wiara w możliwość naprawienia przeszłości i obarczanie dziecka obowiązkami przekraczającymi jego możliwości to najczęstsze znamiona, jakie pozostawiają po sobie rodzice – alkoholicy. Gdy dołożyć do tego także robienie z dziecka „kumpla do picia”, bądź zrzucanie na niego wszelkiej odpowiedzialności za każdy rodzinny problem, wynikiem tego typu działań może stać się zaszczepienie u dziecka braku zaufania wobec osób je otaczających, a także braku wiary w szczęśliwe zakończenie nie tylko koszmaru dzieciństwa.

Dorosłe dzieci alkoholików otrzymują w spadku po rodzicach niepohamowany gniew, brak radości. przygnębienie, podejrzliwość, chore związki i przerost poczucia odpowiedzialności i receptę na radzenie sobie z piciem.

Zdarza się mówić dzieciom coś uwłaczającego i poniżającego, jeśli jednak zdarza się to często i jest związane z napaściami słownymi, których przedmiotem jest wygląd dziecka, jego inteligencja, umiejętności czy też wartości jako istoty ludzkiej mówimy wtedy o znieważaniu, niszczeniu słowem.

Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, że nazywanie dziecka „leniem”, „fajtłapą”, „złośliwcem” sprawia, że ono właśnie takie się staje. Wielu rodziców skrywa słowną tyranię pod maską opiekuńczości. Dla usprawiedliwienia okrutnych i oczerniających uwag używają takich argumentów jak: „Próbuję pomóc ci stać się lepszym człowiekiem” lub „Świat jest bezwzględny, a my uczymy cię jak w nim żyć”. Ponieważ ten rodzaj tyranii przybiera ochronną maskę wychowania, dorosłemu dziecku jest szczególnie trudno uznać jej destrukcyjny wpływ.

Jeszcze inni tyrani są na tyle wyrafinowani, iż atakują swoje dziecko uszczypliwością, sarkazmem, obraźliwymi przezwiskami i subtelnymi upokorzeniami, ukrywają to pod płaszczykiem humoru. Dziecko nie potrafi odróżnić prawdy od żartu, groźby od uszczypliwości. Wierzy i przyjmuje do siebie, to, co mówią rodzice. Powtarzanie żartów kosztem bezbronnego dziecka jest ze strony rodziców sadystyczne i destrukcyjne. Rażąca zniewaga słowna może odcisnąć się niezatartym piętnem na poczuciu własnej wartości dziecka, pozostawiając głębokie psychologiczne blizny. Dziecko ma zniekształcony obraz samego siebie jako osoby sympatycznej, wartościowej, kompetentnej, co może rzutować na całe jego dorosłe życie. Psycholodzy obserwują skłonności samobójcze wśród dzieci znieważanych przez swoich rodziców.

Jeszcze niedawno dzieci nie posiadały faktycznie żadnych ustawowych praw i były powszechnie traktowane jak własność rodziców. W imię dyscypliny rodzice mogli dzieciom zrobić prawie wszystko. Dzisiaj, choć te prawa już są i tyle mówi się i pisze o fizycznym znęcaniu się nad dziećmi przez ich własnych rodziców, nie znaczy to jednak, że zjawisko nie występuje.

Pychoterapeutka Susan Forward stwierdza, że w wielu rodzinach, niezależnie od ich statusu społecznego, ekonomicznego i intelektualnego dochodzi codziennie do stosowania przemocy fizycznej wobec dzieci. Według niej fizycznie znęcający się nad dziećmi rodzice posiadają pewne wspólne cechy, jakim są brak kontroli nad swoimi odruchami, chęć wyładowania swoich negatywnych uczuć, mała świadomość konsekwencji tego, co czynią wobec swoich dzieci. Uważa, że fizyczni tyrani pochodzą z rodzin, w których przemoc była zjawiskiem normalnym i powtarzają w dorosłym życiu to, czego doświadczyli w dzieciństwie.

Wśród „bijących” rodziców rozróżnia takich, którzy mają dzieci najwyraźniej tylko po to by się nad nimi znęcać. Bijący rodzic pochodzi nie tylko z bezrobotnego, pijackiego środowiska, jest nie tylko niewykształconym prostakiem, ale może być powszechnie szanowanym, inteligentnym człowiekiem na stanowisku, którego nikt by nie śmiał posądzić o podobne zachowania. Maltretowane dzieci przepełnione są złością. Nie można być bitym, katowanym, upokarzanym, oczernianym i obwinianym i nie odczuwać złości, a że dziecko nie znajduje sposobu na uwolnienie się od niej, w związku z tym złość ta musi znaleźć ujście w dorosłym życiu. · Najgłębsze jednak rany pozostawia po sobie przemoc innego rodzaju, przemoc seksualna, kazirodztwo, przemoc, która do niedawna stanowiła temat tabu, a do dziś jest traktowana jako coś szczególnie ohydnego i odrażającego.

Kazirodztwo jest najbardziej okrutnym i zaskakującym doświadczeniem człowieka, jest zdradą najbardziej podstawowego zaufania między dzieckiem a rodzicem, która doprowadza do całkowitego spustoszenia emocjonalnego u dzieci.

Młode ofiary są całkowicie zależne od swoich napastników, gdyż nie mają, dokąd ani do kogo

uciec. W aspekcie psychologicznym definicja kazirodztwa jest o wiele szersza niż definicja sądowa.

Nie ogranicza się w swym pojęciu, że kazirodztwo to „stosunek seksualny między krewnymi”, ale obejmuje również szereg różnych czynności, które dotyczą fizycznego kontaktu z ustami dziecka, piersiami, zewnętrznymi narządami płciowymi, czy innymi częściami ciała, które mają na celu seksualne pobudzenie napastnika.

Do innych kazirodczych zachowań zalicza się także obnażanie się i masturbowanie na oczach dziecka czy namawianie dziecka do pozowania do seksualnie dwuznacznych zdjęć, a także napastliwe działania jak: podglądanie dziecka w czasie kąpieli, robienie nęcących i seksualnie jednoznacznych uwag wobec dziecka.

Ofiary takich napaści często czują się zgwałcone i cierpią z powodu tych samych psychologicznych objawów, co prawdziwe ofiary kazirodztwa. Zdaniem psychologów każdy może być typowym kazirodczym napastnikiem, gdyż nie ma w tym wypadku żadnego wspólnego mianownika, a cechy, które ich łączą mają raczej podłoże psychologiczne, a nie społeczne, kulturowe, rasowe, czy ekonomiczne. Ofiary rzadko przyznają się do tego, co im się zdarzyło lub, co ma miejsce, gdyż czują się zastraszone, obawiają się rozpadu rodziny, wstydzą się, czują się „brudne”. W dorosły świat przenoszą poczucie, że są źli i zepsuci, trudno im stworzyć związek oparty na miłości, gdyż wspomnienia z przeszłości mają wpływ na sferę intymnych uczuć.




Dzieci toksycznych rodziców, wchodząc w dorosłość, mają zachwiane poczucie własnej wartości prowadzące z kolei do samoniszczących zachowań. Zawsze nawet mimo faktycznych zasług, czują się bezwartościowi, mimo kochającego partnera – niekochani, mimo życiowego powodzenia – nieprzystosowani. Uczucia te wynikają w znacznej mierze z faktu, że jako dzieci zostają pozbawione wiary w siebie i wpędzone w poczucie winy. A stając się dorosłymi, nie potrafią zrzucić tego ciężaru, co odbija się na każdym aspekcie ich życia.

Co zrobić, by wyzwolić się spod nacisku i wpływu toksycznych rodziców? Służą temu różne formy terapii, które stosuje się, by pomóc osobom ciemiężonym przez własnych rodziców. By móc uleczyć swój ból nie konieczne jest przebaczenie swym rodzicom. Konieczne natomiast jest stawianie czoła problemowi, uznanie swojej niezależności, samookreślenie siebie, obarczanie odpowiedzialnością tego, kto faktycznie jest odpowiedzialny.


Bibliografia:

Forward S., Toksyczni rodzice. Jacek Santorski &CO Agencja Wydawnicza Warszawa 2006

Glass L., Toksyczni ludzie. Wyd. Rebis Warszawa 2004

Haineault P., Toksyczni ludzie. Wyd. klub Dla Ciebie Warszawa 2006

Murgatroyd S., Poradnictwo i pomoc. Wyd. Zysk i S-ka Warszawa 2000

Ramotowska D., Toksyczni rodzice – co to znaczy?

Rembowski J., Rodzina w świetle psychologii. Warszawa 1978

Toksyczne Życie;(


     Jest niestety wielu rodziców, których negatywne wzorce zachowań w sposób stały i dominujący wpływają na życie dziecka. To są właśnie rodzice, którzy wyrządzają krzywdę.
Kiedy szukałam zwrotu opisującego wspólną cechę łączącą tych szkodzących rodziców, przyszło mi do głowy słowo toksyczni. Emocjonalne wyniszczenie spowodowane przez rodziców, podobnie jak chemiczna trucizna, rozchodzi się w dziecku.

Wraz z rozwojem dziecka rośnie również odczuwany przez nie ból. Czyż jest lepsze słowo, niż toksyczni, którym można by się posłużyć do opisu rodziców, którzy zaszczepiają w dziecku wieczną traumę, poczucie znieważenia, poniżenia i nie przestają tego robić nawet kiedy dzieci są już dorosłe?

Susan Forward -Toksyczni Rodzice

Oni się nie zmienią, zmiana należy do Ciebie!!!

                       Matczyne ciepło okazywane we wczesnym dzieciństwie daje potomstwu pewność siebie i pomaga radzić sobie lepiej ze stresami i napięciami w dorosłym życiu....


Zapraszamy do grupy zamkniętej, gdzie możesz się swobodnie wypowiadać :) http://www.facebook.com/groups/toksycznirodzice/

Zapraszamy również na naszą stronę na Facebooku ;)
  http://www.facebook.com/ToksyczniRodzice